Opiszę tutaj dietę wegetariańską w kontekście sportów sylwetkowych, gdyż blog ten poświęcony jest w głównej mierze takim właśnie sportom. Na początek (dla pewności) wyjaśnię czym jest dieta wegetariańska. Oczywiście jest jest jej dużo form i gałęzi, ale każda z nich opiera się na podstawowej zasadzie - nie jedzeniu mięsa. Najpopularniejsza forma tej diety to laktoowowegetarianizm, który dopuszcza spożywanie nabiału i jaj.
Na czym w ogóle polegają kontrowersje związane z wegetarianizmem nad którymi naukowcy dyskutują od wielu lat? Przede wszystkim chodzi o aminokwasy egzogenne, których organizm nie potrafi sam wytworzyć (np. leucyna, walina) i które musimy dostarczyć wraz z pożywieniem. Według powszechnej opinii owa dieta, nie dostarcza organizmowi pełnej puli aminokwasów, stąd określa się białko roślinne jako niepełnowartościowe. Uważam to stwierdzenie za nie do końca prawdziwe. Owszem, ciężko o pojedynczy roślinny produkt, który zawiera aminokwasy egzogenne, jednak takowe znajdziemy w repertuarze roślinnym. Świetnym przykładem jest soczewica. Zawiera w pełni pełnowartościowe białko, tak samo kasza quinoa niedostępna w Polsce... Rzeczywiście tych produktów jest mało, ale nie można wszystkiego w taki łatwy sposób generalizować i z góry oceniać w sposób negatywny.
Można również wymienić wiele zalet zw. z tą dietą, np. udowodniono, iż wegetarianie żyją dłużej niż niewegetarianie i rzadziej cierpią na choroby cywilizacyjne, jednak nie temu chciałem poświęcić owy artykuł.
Należy postawić pytanie, czy można być sportowcem wegetarianinem? Oczywiście, że można. Powszechnie sportowiec kojarzy się z mięsożernym dzikusem i rzeczywiście, większość sportowców je mięso, ale jest wielu, którzy tego nie robią i także osiągają sukcesy. Przykład prosto z Polski - Marcin Lewandowski, mistrz europy w biegu na 800 metrów. Są to indywidualne wybory, których nie zamierzam krytykować. Jeżeli coś przynosi efekty i na dodatek czujemy się z tym dobrze, to czemu tego nie stosować?
Jednak sprawa trochę ma się inaczej w sportach sylwetkowych. Biegacz okej, nie potrzebuje dużo białka nie musi jeść ogromnych ilości jedzenia, ale jeżeli ktoś pracuje nad sylwetką to ma big problem. Dlaczego?
Ponieważ tutaj, w tej dziedzinie mamy określone proporcje składników odżywczych, które na dodatek dobierane są indywidualnie dla każdego w różnym okresie treningowym. Załóżmy taką dietę: 200 g białka dziennie, 400 g węglowodanów, 60 g tłuszczy. Przy pięciu posiłkach dziennie na jeden wychodzi: 40 g białka, 80 g węglowodanów i 12 g tłuszczy. Jak w takim razie mam skomponować wegetariański posiłek o takiej gramaturze?(pomijam twarogi i jaja, no bo nie będziemy jedli ich przecież w każdym posiłku) Z soczewicy? Spróbujmy. Żeby uzyskać 40 g białka z soczewicy musiałbym zjeść jej 160 g. Okej nakładam sobie jej 160 g. Sprawa załatwiona? Nie. Soczewica składa się nie tylko z protein, ale i (głównie) z węglowodanów. Zjadając wspomniane 160 g soczewicy zjadam również 92 g węglowodanów, a w jednym posiłku miałem mieć przecież 80 ! A jak chcę zjeść jeszcze surówkę i makaron to już w ogóle można hiperglikemii albo cukrzycy dostać.
Widzimy na czym polega problem? W proporcjach. Pal licho te aminokwasy egzogenne. Z nimi sobie poradzimy, chodzi głównie o proporcje składników odżywczych. Nie można nimi manipulować w dowolny sposób. To samo tyczy się fasoli czy cieciorki ( a te produkty uważane są za najlepsze źródło białka w diecie weg.), bogatej również w białko i węglowodany. Chcąc zwiększyć podaż białka automatycznie zwiększasz podaż węglowodanów co się mija z celem, ponieważ mamy dodatkową nadwyżkę kcal i to w nieodpowiedniej formie jeśli chodzi o odchudzanie. A podstawą doskonałej sylwetki jest optymalna i indywidualna dieta. Nie ma wegetariańskiego składnika (oprócz nabiału), który zawierałby tylko białko i to wartościowe. Oczywiście nie jest niemożliwe uzyskanie tych proporcji, ale jest to niezmiernie trudne i musielibyśmy pewnych składników nagminnie używać, a innych mimo zalet pro zdrowotnych eliminować a dieta monotonna i niekompletna, to dieta zła. W mięsie natomiast (np. pierś z kurczaka) mamy białko i tylko białko i możemy sobie dowolnie wg. potrzeb dodawać lub odejmować tego składnika. Na dodatek jest pełnowartościowe i nie musimy się bawić w żadne mieszanie roślin.
Podsumowując. Panowie, chcecie mieć mięso? Jedzcie mięso. Wegetarianizm to świetna dieta, ale nie w tej dziedzinie (pomijam efekty zdrowotne, chodzi o efekt sylwetkowy). Naprawdę panom pakerom nie polecam. Jedynie kobiety jeśli bardzo chcą, to mogą ją z powodzeniem stosować, ale też będą musiały się napracować nad komponowaniem posiłków. Warto do takiej diety dołączyć odżywkę białkową, żeby w miarę udanie manipulować proporcjami składników odżywczych. Jeżeli ktoś jest zainteresowany szczegółami lub przepisami zapraszam na priv. Sam byłem przez pewien czas wegetarianinem i na pewno pomogę w sposób fachowy.
Jeśli są jakieś pytania to priv, comment or -> zarzucforme@gmail.com.
So read this text and make that shape!
Charlie Szym
#dieta
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz