poniedziałek, 16 grudnia 2013

Produkty "light"

Każdego dnia, w każdy sklepie możemy natknąć się na produkty opisane przez producenta jako "light", "lekkie", "fit", dietetyczne itp.. Zazwyczaj taki produkt dekoruje dodatkowo ładna, zgrabna i uśmiechnięta pani, no i oczywiście cena : ) - sporo wyższa od tradycyjnego wyrobu. Czy warto płacić więcej i kupować te wynalazki? I tak i nie. Zapraszam Was na krótką podróż po sklepach i ich asortymencie.

                        Zacznijmy od tego czym jest produkt light. Według rozporządzenia Parlamentu Europejskiego oraz Rady, wyrobem o zmniejszonej zawartości tłuszczu, cukru bądź kalorii, można nazwać produkt, u którego dany składnik zmniejszono min. o 30 % względem pierwotnej wersji. Czyli np. jeśli mamy olej, który zawiera na 100g/100g tłuszczu, to olejem "light" będzie taki, który zawiera na 100g/70g tłuszczu. Jednak w przyrodzie nic nie ginie. Żeby coś mogło być odjęte, to coś innego musi być dodane. Mniejsza zawartość tłuszczu to naturalnie gorszy smak, dlatego producenci ten brak niwelują dosypką cukru lub słodzików. Zazwyczaj dodają cukier, więc powiedzcie mi co to za produkt light wtedy??? Kaloryczność zmniejsza się o kilkanaście/kilkadziesiąt kcal tylko, a efekt pozostaje bez zmian - skok insuliny, który wspomoże odłożenie się tłuszczu! Jeśli chodzi o odtłuszczanie, to zazwyczaj poddaje się temu nabiał. Przykładowo kefir z "Biedronki" JustFit 0 % może wskazywać, że jest dietetyczny. Cóż za oszustwo. Na 100g zawiera ok. 10g cukru. Jego pojemność to 400g, więc wypijając go aplikujemy sobie 40 g cukru co odpowiada czterem dużym łyżkom. Z jogurtami "FIT" jest podobnie (FruVita). Naiwni klienci kupują i myślą, że schudną wypijając takie coś, no bo L'CASEI, no bo 0 % !!! A dzieje się odwrotnie - stoją w miejscu lub tyją.
Tak samo jeśli chodzi o płatki musli itp. z serii JustFit w "Biedronce" i VitelleFit z "Lidla". Mnóstwo cukru i jakiś dziwnych dodatków - np. zagęstniki, wypełniacze, polialkohole. Lepiej kupić sobie naturalne płatki owsiane i samemu dodać owoce i inne zdrowe rzeczy, które nadadzą smak niż gotowe, zrobione przez producenta wyroby. Nigdy nie wiesz co jeszcze tam dodał. Jedynie produkt poniżej jest warty uwagi jeśli chodzi o JustFit, ponieważ jest skomponowany z pełnoziarnistych mąk i zawiera sporo błonnika oraz chrupkie pieczywo na wzór WASA. Inne sobie odpuśćcie. Nestle Fitness także.
                   Inną ściemą producentów są dżemy "light". Taki dżem jest 2 razy droższy niż niskosłodzony, który notabene jest słodki jak cholera, a zawiera niewiele kcal mniej. Dżemy te dostępne są np. w Lidlu z linii Linessa. Cena jest masakryczyna. Korzyść niewielka. W tym przypadku lepiej kupić naturalny dżem niskosłodzony niż sztuczną chemię, która jest droższa i niewiele mniej energetyczna. Różnica to jest ok. 30 kcal na 100 gram produktu. No naprawdę, te 30 kcal sprawi, że przytyjesz...Twój portfel Ci podziękuje. To samo jeśli chodzi o batony musli z Lidla (Linessa). Ten dietetyczny ma dokładnie 22 kcal mniej niż jego naturalny odpowiednik...Dietetyczny nektar owocowy w Lidlu (Linessa) kosztuje prawie 5 zł. Ma zaledwie 4 gramy mniej cukru na 100ml niż naturalny sok.
Jak widzicie różnica jest niewielka jeśli chodzi o skład. A napis "FIT", 0 % i ładna pani działa na nas psychologicznie. Myślimy sobie: "skoro jest tam mniej tłuszczu, to mogę spożyć tego więcej niż zwykle, no bo to jest dietetyczne, zdrowe" Ale producent nie napisze, że dowalił "kilo" cukru, zagęstników, wypełniaczy i innych. No i jemy ponad miarę, czując komfort psychiczny, że spożywamy mniej kcal... Czasami znajdziecie też czekoladę "lekką". Tam rzeczywiście, cukier jest ograniczony, ale zawartość tłuszczu pozostaje bez zmian - a to on głównie odpowiada za kaloryczność wyrobu.
Jednak nie wszystkie "lajt" produkty są pozbawione sensu. Prawdziwym dietetycznym wynalazkiem jest Cola "light" i Zero. Serwują praktycznie 0 kcal przy zachowanym optymalnym smaku. Oczywiście z drugiej strony są tam słodziki (bezkaloryczne), np. aspartam, który jest produktem kontrowersyjnym. Oficjalnie jest dopuszczony do spożycia, jednak wielu naukowców ma co do niego wątpliwości jeśli chodzi o zdrowie. Słodzików nie powinny spożywać kobiety w ciąży oraz ludzie chorzy na chorobę o nazwie fenyloketonuria. Nadmierne spożycie słodzików może wywoływać biegunkę, wzrost apetytu co będzie mijać się z celem odchudzania. Także powinniśmy z umiarem do tego podejść. Sam stosuję sacharynę (słodzik z Lidla), która chyba budzi najmniej kontrowersji. I nie poddawajmy ich obróbce termicznej powyżej 100 stopni C.
Kolejnymi produktami odtłuszczonymi, które mogą przynieść nam korzyści są chude twarogi (co ciekawe są tańsze niż te z tłuszczem). Świetne źródło białka i aminokwasów. Praktycznie stosuję je codziennie w swojej diecie od wielu lat. Tylko to ma być chudy twaróg (20g białka, 0 tłuszczu, 0 węglowodanów/100 gram), a nie chudy twarożek do smarowania czy jakiś topiony, tłusty wynalazek. Od czasu do czasu kupuję ser żółty, topiony w plasterkach (coś na wzór Hochland). Kosztuje on obecnie 2,99 (linia Linessa) a zawiera więcej białka niż tradycyjny taki produkt i 12 gram tłuszczu zamiast 27 na 100 gram wyrobu. Taka obniżka ma sens, ponieważ jest znaczna. I tutaj nie dorzucono cukru, węglowodanów jako rekompensatę ubytku tłuszczu. Rewelacja na kanapkę czy dietetyczną pizzę :) - od czasu do czasu.
                   To by było na razie na tyle. Podsumowując, czytajmy etykiety. Patrzmy na skład. "Light" nie znaczy że jest zdrowszy (liczy się efekt-nikt nie patrzy na metodę produkcji) niż tradycyjny produkt. Nie znaczy, że jest mniej kaloryczny. Jak widzicie, te różnice czasami są niewielkie jeśli chodzi o kcal i skład. Szkoda pieniędzy. Jak idziecie do McDonalda na "cheat meal" weźcie Colę Zero zamiast zwykłej. Często ludzie się z tego śmieją i mówią: "Wpieprzasz ten tłuszcz z burgerów a pijesz Colę Zero". Mam prostą odpowiedź na to: A po co mi dodatkowe 1000 kcal i megadawka cukru? Po co mi dodatkowy centymetr w pasie?
Także bądźmy uważni i nie dajmy się nabrać i zwariować z tą "dietetycznością".

Keep calm and make that shape!

PS. Jeśli jesteś jedną z tych osób, które jedzą dużo słodyczy a nie tyją (ektomorficy), to tym bardziej odpuść sobie te dietetyczne cuda. Zdrowie mamy jedno. Oczywiście to nie znaczy, że masz jeść co popadnie bo w końcu Twoja genetyka ulegnie zmianie, ale rozsądnie wyluzuj. Niestety jestem endomorfikiem i muszę często kombinować i omijać moje kochane cukry : (
Jestem otwarty na sugestie dotyczące kolejnych artykułów. Jaki temat chcecie żebym poruszył? >comment or zarzucforme@gmail.com.


Charlie Szym  

#Dieta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz